Właśnie dobiegł końca plebiscyt na najlepszy klub fitness w Polsce organizowany przez portal dlalejdis.pl. Siódmą lokatę zajął jedyny stołeczny klub znajdujący się w klasyfikacji, zlokalizowany na Woli, działający od czwartego kwartału ubiegłego roku Fitness Freak.
Cóż za dynamiczny rozwój, chciałoby się rzec.
Pięknie?
Prawie.
W sumie ten post mógłby mieć tytuł "Jak zostać najlepszym klubem fitness w regionie za mniej więcej 10 złotych".
Primo: przebieg plebiscytu był następujący: użytkownicy portalu mogli zgłaszać kluby, które po zaakceptowaniu nominacji otrzymywały przypisany numer SMS, na który można było wysyłać głosy. "Zgłoszonych" zostało 14 klubów. CZTERNAŚCIE. To nie jest żart.
Secundo: Fitness Freak otrzymał 9 głosów. DZIEWIĘĆ. To też nie jest żart. Można sobie sprawdzić o TU.
Tym oto sposobem maleńki klubiczek mieszczący się w nowym bloku (pardon, apartamentowcu), oferujący bardzo skromne 18 godzin zajęć tygodniowo, za jedyne 11,07 PLN z VAT stał się najlepszym warszawskim klubem fitness, całkiem legalnie, gdyż w końcu każdy może sobie dowolny plebiscyt zorganizować. Jednak "wyróżniony w plebiscycie" od dziś nabiera nowego znaczenia.
Żeby było jasne - w Fitness Freaku nie byłam, natomiast w tym samym lokalu mieściła się wcześniej mała siłownia Energy, do której chodziłam, więc potencjał jestem w stanie ocenić. I nawet najwyższy poziom zajęć, o jaki wprawdzie tego klubu nie podejrzewam, ale rzecz jasna mogę się mylić, nie jest w stanie uplasować tego miejsca nawet w okolicach pierwszej dziesiątki. Dwudziestki. Trzydziestki. I tak dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz