środa, 29 maja 2013

"Czymże jest imię..."

MARIA!?
Nie, panie, awaria...

Obsługa mojego klubu chyba przeszła jakieś szkolenie. Albo wzięła sobie za bardzo do serca bajdy z wiosennego bodylajfu na temat budowania kapitału społecznego za pomocą zwracania się do klientów po imieniu. Bo ja białej gorączki dostaję, jak się ktoś do mnie zwraca po imieniu, które im się wyświetla na monitorkach.

Oraz w banku.
I u operatora gie-es-em.
I w Urzędzie Skarbowym.
I znam dwadzieścia trzy osoby, które mają tak samo, mimo że imię inne.

Marzy mi się, żeby można było jak w Finlandii gdzieś tam mieć zapisane to swoje oficjalne imię, natomiast w obiegu publicznym używać takiego, jakie się nam podoba. Nawet na karcie z banku.

I może nie róbmy takiej Ameryki, co? Naprawdę nie odczuwam pogłębienia więzi, gdy ktoś czyta moje imię z ekranu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz