poniedziałek, 1 lipca 2013

F jak facet, f jak fit? Część 1

http://healthyliving.azcentral.com/
Kilka dni temu mieliśmy z Mężutkiem przyjemność być na proszonym piwie z okazji urodzin (albo imienin) naszego znajomego z czasów prehistorycznych, czyli ze szkoły średniej. Wśród zaproszonych było wielu naszych przyjaciół, z którymi od lat widujemy się regularnie, czyli raz do roku. Przyjaciele są głównie płci męskiej, w wieku mniej więcej naszym, czyli mniej więcej po trzydziestce. Po ukończeniu naszego, jakże renomowanego, liceum oraz przeróżnych kursów wyższych, wszyscy rozwijają swoje kariery w dziedzinach wszelakich, począwszy od administracji państwowej, poprzez wolne zawody, po korpoświatek.

Łączy ich jedno.

Programowo w pogardzie mają siłownie, fitnessy i zdrowe jedzenie, co skutkuje zaczątkami otyłości brzusznej i średnio na oko dwudziestoma kilogramami na plusie w porównaniu ze stanem sprzed piętnastu lat, przede wszystkim w tkance tłuszczowej.

Tak się jakoś złożyło, że rozmowa zeszła właśnie na takie tematy. I dowiedzieliśmy się że:
  • "Wolę być gruby niż nudzić się na siłowni" (Obiekt Badawczy Nr 1)
  • "Zawsze byłem za chudy" (OB 2, na oko 10 kilo nadwagi)
  • "Zamiast siedzieć na siłowni wolę pograć w piłkę" (OB 3, faktycznie, czasem koledzy umawiają się na piłkę. Tak raz na dwa lata; pokopią ze dwie godziny, poprzeciążają kolana i mają spokój na kolejne dwa lata)
  • "Nie mam czasu na takie wygłupy" (OB 4)
  • "No, muszę w końcu pójść na basen. No, muszę" (OB 5)
  • "Moja żona chodzi, bo to dla dziewczyn." (OB 1)
  • "Moja matka chodzi, bo to dla starszych pań" (OB 2)
I mój evergreen: "Po co wy na to czas marnujecie, przecież wyglądacie jak w liceum".

(Przypominam, że komentarze padają z ust skądinąd inteligentnych, oczytanych i otwartych młodych ludzi, mieszkańców miasta stołecznego w całkiem sporym kraju)

Ale zaczęło się dopiero, kiedy Mężutek wyznał, że trzy razy w tygodniu chodzimy na jogę.

ZAGADKA: co usłyszał Mężutek, kiedy wyznał, że trzy razy w tygodniu chodzimy na jogę?

Nagrodą może być kilo (bądź dowolna inna ilość) czystej satysfakcji. Odpowiedź jeszcze w tym tygodniu.




6 komentarzy:

  1. O matko, namówić faceta do zainteresowania się fitnessem to droga przez mękę. Ja już się chyba poddałam. Ale zapytam, co by powiedział o jodze, bo pewnie coś równie oświeconego co Wasi koledzy...

    OdpowiedzUsuń
  2. hmm, zaryzykuję...może powiedzieli coś o orientacji seksualnej?
    Chociaż przy żonie chyba nie poddawali tego w wątpliwość? ;)

    Czasami myślę, że jeśli chodzi o aktywność fizyczną, to faceci łatwo popadają w skrajności- alno nic, albo jak szaleni pakują na siłowni i jedzą samo białko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślę, że tak właśnie jest, jeśli chodzi o męską aktywność fizyczną. Dołożyłabym jeszcze do tego dość powszechny paniczny lęk przed zajęciami zorganizowanymi, zwłaszcza z choreografią :)

      Usuń
    2. Mój facet też stwierdził, że to "kompletne pedalstwo". No ręce opadają po prostu. Ale dajcie mi czas, kiedyś też uważał, że zmywanie jest poniżej jego godności mężczyzny:)

      Usuń
  3. przylaczasz sie do 5 edycji maratonu treningowego blogerek z fitwithme? :)
    szczegoly tu

    http://www.mokah-blog.blogspot.com/2013/07/5-maraton-treningowy-blogerek-zamien.html

    pozdrawiam cieplutko :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuję za zaproszenie - jednak przy obecnej pogodzie zdecydowanie wybieram klub z klimatyzacją:) Powodzenia, dziewczyny!

      Usuń