Źródło: https://www.facebook.com/YogaAyurvedaMag?fref=ts |
(Mogłabym powiedzieć, że od razu kupiłam dwa: pierwszy i ostatni, gdyby nie brzmiało to tak dwuznacznie. Bo oczywiście wszystkim życzę wielu sukcesów na polu biznesowym. Oczywiście, choć niekoniecznie. Ale do adremu, nieprawdaż.)
No i znowu będzie, że się czepiam.
To może zacznę od plusów, żeby nie było.
To tak... Papier jest gruby... Ładne zdjęcia ze stocków... I yyyyyyyyy...
(W tym miejscu chyba powinnam przeprosić Dorotę Masłowską za moje drwinki z jej opisów trywializacji jogi. To, co prezentuje sobą ten produkt* jest o tyle gorsze od książkowego Yogalife, że prawdziwe.)
*autoryzowany produkt licencyjny, jak stoi na stronie szóstej
A zatem, co znajdziemy w magazynie Yoga & Ayurveda?
- dość nieudolne tłumaczenia z zagranicznych wydań pisma,
- reklamy tak wkomponowane w gazetę, że nie wiadomo, czy to reklama czy nie,
- artykuły rzekomo eksperckie, zwieńczone adresem sklepu/kliniki/produktu,
- fotoreportaż z wyprawy redakcji do Indii,
- psychotest (serio),
- horoskop (serio po raz wtóry),
- no i mój niekwestionowany faworyt:
Opada wszystko, co opadać może.
Od trzech tygodni usilnie myślę, kto jest targetem tego produktu, stworzonego zgodnie z zasadą "100% kontentu, 0% treści".
I nic nie wymyśliłam.
Anyone?
będziesz na "bierząco" kupować rozumiem ;D
OdpowiedzUsuńO taaak, kaRZdy numer... :)
OdpowiedzUsuń18 zł??? No chyba lekko przesadzili
OdpowiedzUsuńPolecamy magazyn konkurencyjny - JOGA. www.jogamagazyn.com :)
OdpowiedzUsuń