Źródło: |
A na zajęciach - szok.
Muzyczka sobie gra francuska jakaś.
Pilates to to nie jest, ale flow - jak najbardziej. Może i to na tym polega, ja tam nie wiem.
Najbardziej to przypomina taniec nowoczesny.
W pierwszym momencie układ - czarna magia.
Ale po godzinie prawie wszystkie - poza dezerterkami, które twardo odmówiły współpracy w turlaniu się po podłodze - dzielnie robimy wszystko. Łącznie z efektownym przetoczeniem się przez barki z odwłokiem w górze. Podłoga w klubie wyczyszczona ze wszystkich brudków. Kurtyna.
Zapomniałam, że tak bardzo lubię tańczyć. I że brakuje mi narzędzi, żeby się w ten sposób wyrażać. Ale można to nadrobić.
Wyszłam przeszczęśliwa.
Za tydzień wracam.
Hmm brzmi jak flow dance. A flow dance jest mmm :)
OdpowiedzUsuńTo też było mmm:) Wprawdzie były jakieś niby-pilatesowe figury, ale chyba tylko dla przyzwoitości:)
Usuń