sobota, 17 listopada 2012

TMT czyli polski system treningowy

Dziś po raz pierwszy odważyłam się na zajęcia TMT - bardzo modne i bardzo enigmatyczne. Enigmatyczne, bo opis zajęć nic nie mówi - wedle oficjalnej strony TMT to najefektywniejszy trening fitness dla wszystkich, bez względu na poziom zaawansowania. Polega na wykonywaniu prostych kombinacji ćwiczeń, które angażują wszystkie partie mięśniowe oraz poprawiają wydolność organizmu. Spalasz ponad 600 kcal na jednym treningu! (Pozwoliłam sobie wyedytować spację przed wykrzyknikiem, bo razi okrutnie, natomiast cała reszta bez zmian. I co to mówi? Nic nie mówi.)

I tak w zasadzie wszędzie - na stronach klubów fitness, w artykułach promocyjnych na różnych portalach, także w wypowiedziach na forach, co ciekawe. Zero konkretów. Może autorzy programu przyjęli strategię utrzymywania wszystkiego w wielkiej tajemnicy - w każdym razie mnie nikt do zachowania dla siebie tego, co się działo na zajęciach nie zobowiązywał, więc się podzielę.

Trening składa się z sześciu bloków (przynajmniej wydaje mi się, że jest ich sześć, bo od połowy już nie bardzo kontaktowałam), w każdym z nich wykonuje się trzy sekwencje ćwiczeń, od najprostszych, przez trudniejsze modyfikacje, do najtrudniejszych.  Oczywiście jest też rozgrzewka i rozciąganie. Ćwiczenia same w sobie nie są trudne - jakieś przysiady, wykroki, bieg w miejscu, boksowanie, wyciskanie, podpory - ale mordercze jest tempo. Nie miałam pulsometru, ale z pewnością tętno miałam przedzawałowe. Kiedyś byłam na treningu boksu tajskigo - trener zaaplikował taką rozgrzewkę, że prawie wyplułam płucka. Tu było mniej więcej tak samo, tylko nie trwało to kwadrans, a prawie całą godzinę.

Pot się leje strumieniami, także z instruktora - co zdecydowanie motywuje uczestników zajęć do dania z siebie jeszcze więcej. Czy to ma sens? Moim zdaniem, niekoniecznie. Primo, pocenie się to chłodzenie organizmu, a nie dowód na to, że się świetnie ćwiczy. Jak się stanie w zimowej kurtce w trzydziestostopniowym upale to też się człowiek spoci. Secundo, przy takim zmęczeniu nie wykonuje się ćwiczeń poprawnie. Ja tam jestem tradycjonalistką i wierzę, że lepiej zrobić dwadzieścia uczciwych przysiadów niż sto chujowych. A niestety, kiedy się myśli głównie o tym, żeby się nie porzygać ze zmęczenia, to wychodzą raczej te drugiego sortu.

Wpadnę pewnie jeszcze kiedyś na TMT, bo nie lubię skreślać zajęć po jednym razie - za pierwszym razem zawsze jest trudniej, bo nie wiadomo, czego się spodziewać. Ale chyba nie będą to moje ulubione zajęcia. W każdym razie polecam sprawdzić, czy wam odpowiadają - liczba klubów, w których zajęcia prowadzą licencjonowani instruktorzy cały czas się powiększa, jest też opcja home video z programami treningowymi. W ogóle biznesowo fajnie to przygotowane.

10 komentarzy:

  1. Nigdy nie spotkałam się z tym treningiem, ale jeśli będę miała okazje to na pewno spróbuje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto spróbować chociażby ze względu na to, że to polski program - a nie Reebok, Les Mills czy inny Beto. Wspierajmy polskie marki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bym spróbowała - zachęciłaś mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chodzę regularnie na zajęcia TMT i sobie je bardzo chwalę. Człowiek nie chudnie od pocenia się (które tutaj bagatelizujesz), ale od wysiłku, który na tych zajęciach jest ogromny, a pot jest tylko efektem tego wysiłku. Te 600 spalonych kcal nie wzięło się znikąd i mówią one same za siebie :) Nawet jeśli któreś z rzędu powtórzenie nie jest już perfekcyjne, to mi się wydaje, że właśnie nie o to w TMT chodzi, tylko o rewelacyjne "upodlenie się" :) I tak jak piszesz, pochodzisz na kilka zajęć i będziesz lepiej kontrolować ruchy ciała i wykonywać te ćwiczenia bardziej z jakby gracją. No ale każdy lubi co innego :) Życzę wytrwałości i Tobie, ale i sobie! :)

    Matylda

    OdpowiedzUsuń
  5. Primo - od pocenia oczywiście się chudnie, bo się traci wodę, która masę swoją ma. Inna sprawa, co to warte. Jednak zupełnie nie taki sens ma to, co napisałam - i nie wiem też, w którym miejscu bagatelizuję pocenie się - zapewniam cię, że bagatelne ono nie było:)

    Secundo - gwarancje sześciuset spalanych kalorii wedle mojej najlepszej wiedzy są czysto deklaratywne i niepoparte żadnymi badaniami - przypomina to i program Zumba, który deklaruje tysiąc, i lesmillsowy Body Pump, który też obiecywał cuda na kiju, a dopiero niezależnie przeprowadzone badania pokazały, co to było warte – o czym już zresztą pisałam. Ja rozumiem, że duże liczby w połączeniu ze słowami "kalorie" i "spalanie" działają jak magnes, ale papier przyjmie wszystko, a internet tym bardziej.

    Co nie zmienia faktu, że „I’m no quitter” i jeszcze w tym tygodniu wybieram się na ciąg dalszy – bo też lubię się upodlić w bootcampowym stylu:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ćwiczenia w takim treningu nie muszą być wykonane w 100% poprawnie bo nie chodzi w nich o uczenie techniki. TMT ma poprawić wydolność organizmu, czyli musi być wykonywany niemal na granicy pracy beztlenowej organizmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu niestety się nie mogę zgodzić, prawidłowe wykonanie ćwiczenia to podstawa każdego treningu. Zwiększa efektywność, a przede wszystkim zapobiega kontuzji. Nawet zwykłe bieganie wymaga pewnej techniki,źle biegasz, kontuzja na 100%. I tyle w temacie. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Yyy, czy to o niewymaganej poprawności to oficjalna wersja od autora programu, czy własna interpretacja? Zgadzam się, że TMT niczym innym jak wytrzymką jest - jak zresztą 100% oferty zajęć grupowych, więc z czym tu się nie zgadzać. Jednak stąd do pracy beztlenowej droga daleka - zwłaszcza w przypadku osób z zerowym doświadczeniem, z bliską zera kondycją i bez umiejętności wykonywania ćwiczeń wielostawowych, nawet tylko i wyłącznie z ciężarem własnego ciała. A w końcu TMT zachwalane jest jako przeznaczone dla wszystkich, "bez względu na poziom zaawansowania"...

      Usuń
  7. Miałam przyjemność uczestniczyć w zajęciach TMT. Zgodzę się z Tobą, że temto nie pozwala na poprawne wykonanie niektórych elementów, ale tylko osobom początkującym. Wszystko jest kwestią wyćwiczenia, a tak jak zwróciłaś uwagę ćwiczenia te same w sobie nie są trudne i wymagające. Jak się idzie na trening boksu po raz pierwszy to myślę, że również wygląda on nieco hm pokracznie;) Zajęcia TMT mają to do siebie, że w tych blokach ćwiczeń co nóż coś trener dokłada zwiększając poziom. Jednak uczestnik, który stwierdza, że nie da rady ćwiczyć na wyższym poziomie pozostaje na tym niższym. I nie używaj porównań typu "chujowe" bo to zwyczajnie nie przystoi. Trochę kultury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnośnie pierwszej części wywodu: no i? Odnośnie drugiej - przystojnemu wszystko przystoi. Nawet kwitowanie pobłażliwym uśmiechem zarzutów o stosowanie porównań tam, gdzie ich nie uświadczysz.

      Usuń