sobota, 26 października 2013

Mój wielki dzień

Po pierwsze, udało mi się stanąć na rękach. Oczywiście przy ścianie, ale to i tak był dla mnie ciężki szok. Jednak nic nie pozwala tak obserwować swoich postępów, jak joga.

Po drugie, byłam na maratonie Zumby w ramach konwencji Reeboka. Dodam, że to moja pierwsza Zumba od ładnych kilku miesięcy. I nie wiem, co nie zagrało - fatalna podłoga? nieznane piosenki? instruktorzy, za którymi nie szaleję? to, że rano zapomniałam o tabletce na dobry nastrój? - dość, że ze smutkiem stwierdziłam, że Zumba już mnie nie porywa. Czułam się jak na wieczorze panieńskim. Albo na zabawie w remizie.

Albo po prostu się starzeję.





2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Całkiem możliwe - chyba w ogóle powoli dojrzewam do porzucenia innych indoorowych wygibasów na rzecz jogi... Już jestem całkiem blisko :)

      Usuń