piątek, 27 grudnia 2013

Feedback potrzebny jak powietrze - o Fitbuku po raz kolejny

Fitbuk rośnie, jak to po Świętach bywa:) Codziennie przybywa nowych opinii, pojawiają się grafiki i nowe miejsca na mapie. Cieszę się, że wchodzicie, przeglądacie, rejestrujecie się i dodajecie opinie - analizy ruchu pozwalają mi patrzeć w przyszłość bardziej niż optymistycznie! Dziękuję, że chcecie się z innymi dzielić swoimi spostrzeżeniami na temat klubów i instruktorów - jesteście wielcy!!!

Wiem, że dolny limit znaków - a nawet w ogóle opinia opisowa - to duże wyzwanie; przyzwyczailiśmy się do możliwości wygodnego klikania "lubię" albo dawania pięciu/dziesięciu/jednej gwiazdki, bo to bardzo wygodne - ale jednocześnie przydatne dla innych w bardzo ograniczonym stopniu... Natomiast opinie - nawet te kilkadziesiąt opinii, które już są w serwisie - to zupełnie inna rzecz. Wasze spostrzeżenia są bardzo ciekawe i powinny dać do myślenia najbardziej zainteresowanym:) A kiedy pojawią się kolejne spojrzenia na te same kluby, miejsca i instruktorów - będzie jeszcze ciekawiej!

Przy okazji chciałabym podrążyć jeszcze trochę kwestię feedbacku - tego, że informacja zwrotna jest niezwykle ważna. Akurat ostatnio miały miejsce dwa wydarzenia.

Szanowny pan małżonek mój spotkał ostatnio w klubie trenerkę, o której pisałam w kontekście dennego treningu personalnego. Sam zresztą odbył podobny i przestrzegał mnie przed tą panią, ale jak wiadomo, od cudzego zdania lepsze jest własne doświadczenie. Jak się okazało, oczywiście, choć niekoniecznie.

I ta właśnie trenerka opowiedziała mu ostatnio z zapałem (jakiego podczas żadnego z naszych treningów niestety nie była w stanie z siebie wykrzesać), że trenerem jest od lat ośmiu, a trening personalny to jej pasja i droga życiowa. Pana męża wbiło w ziemię. Zaniemówił. A potem się tym ze mną podzielił.

A ja sobie pomyślałam, jak dobrze by było, żeby pani trenerka w ramach schodzenia na ziemię dowiedziała się, co o jej treningach myślą najbardziej zainteresowani. I nie, wcale nie dlatego, żeby jej dokopywać. Wręcz przeciwnie. Skoro z tym właśnie wiąże swoją przyszłość, powinna otrzymać jakąkolwiek informację zwrotną na temat swojej pracy. A skoro nikt nie powie jej prosto w oczy, że trening był po prostu słaby (bo przecież nie robią takich rzeczy ludzie z wyższym wykształceniem salonowym), to skąd się ma dowiedzieć, dlaczego nikt się do niej z własnej woli nie zapisuje? No skąd?

Druga sprawa jest nieco bardziej humorystyczna. Na pewno zwróciliście uwagę, że od jakiegoś czasu na Facebooku można wystawiać "opinie" o niektórych miejscach. Piszę z przekąsem, że są to "opinie", bo struktura danych na Facebooku zdecydowanie nie zachęca do zgłębiania tematu - treść jest niekonieczna (a wręcz niewskazana, bo żeby ją przeczytać trzeba rozwinąć wpis), liczą się tylko gwiazdki. Wartość tego jest żadna (mój hit z branży gastronomicznej: "Niezłe koryto!!!!!!!", pięć gwiazdek).

Ale jeden klub stwierdził, że marzy o pięknych opiniach, na Facebooku właśnie, ze wszystkich miejsc na świecie. I uczciwie zaoferował miesięczny karnet dla autora (cytuję z pamięci) "najfajniejszej i najmilszej opinii o nas". I w istocie, pojawiły się opinie, kwiecisto-kadzące, nadużywające przedrostka "naj", o wartości zbliżonej do opinii publikowanych na własnej stronie internetowej, których pochodzenie jest dla mnie zawsze bardzo podejrzane.

Nie tędy droga. Wierzę w ludzką bezinteresowność. Wierzę w feedback, który jest przydatny. Wierzę, że można przezwyciężyć niechęć do zakładania konta w kolejnym serwisie i poświęcić chwilę, która wkrótce zwróci się z nawiązką.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz